Wcale nie miałam ochoty na tą wycieczkę. Powodów było wiele - zdrowie, wydatki które mnie przerosły, Dolny Śląsk który jakoś nigdy mnie nie pociągał, program który niekoniecznie mnie interesował bowiem wojskowość i tym podobne to nie moja działka. Z drugiej strony wszyscy moi znajomi jechali na tą wycieczkę, ja sama na Dolnym Śląsku nigdy nie byłam bo zazwyczaj podróżuję w drugim kierunku a i w kwestii naszych opiekunów naukowych nie mogłam sobie wyobrazić chyba lepszego ,,zestawu". Tym sposobem, dokładnie 18 kwietnia o 6.20 wyszłam na spotkanie dolnośląskiej przygodzie która miała trwać (tylko) 4 dni.
Godzina 2. W sumie 3 nad ranem. No i jeszcze 5. Środek nocy a ono znowu płacze. Albo nie - ono po prostu nieludzko wrzeszczy. I tak już drugą noc. Przyjechałam odpocząć i się wyspać, wcześnie rano wychodzę w góry (właściwie to za 2 godziny), płacę mnóstwo kasy za nocleg a jakieś dziecko drze mordę już kolejną godzinę. Kogo by szlag nie trafił? Dziś porozmawiamy o dzieciach.
Jesteście pewnie ciekawi kim są
tytułowi ,,szczęściarze”.Mogę
powiedzieć tylko tyle że zaliczam się do nich tak jak pewnie większość z was, ponieważ pod tą nazwą kryje się szczęście, a raczej ,,zaszczyt" urodzenia się
w czasach w których nie liczyło się kto ile ma, za ile i z czego.
Witaj ! Mam na imię Anna. Studiuję na Uniwersytecie Śląskim w Katowicach. Jestem niepoprawną marzycielką, chłopczycą w spódnicy, fanką szybkich samochodów i dobrego jedzenia. Blog powstał 1 listopada 2015 roku. Znajdziecie tu ogromne pokłady ironii, sarkazmu i czarnego humoru.