Źródło : nowekatowice.blogspot.com |
Postanowiłam się z wami podzielić sytuacją, która dzisiaj mi się przydarzyła i wywołała furorę, a przede wszystkim masę śmiechu wśród moich znajomych. Cieszę się bardzo że dzieląc się takimi sytuacjami mogę kogoś rozweselić na resztę dnia. Ale żeby nie przynudzać przejdę do rzeczy.
Katowice. Godziny szczytu. Sklep koło Dworca PKP - masa ludzi, dzikie ryki, przepychanki, wokół pełno ,,biednych i schorowanych moherów" i ja - szara studentka Uniwersytetu Śląskiego. Wchodzę - a nuż rozdają kebsy za darmo? Przy jednej z półek widzę przejętą Panią 60+ a obok niej równiej zaaferowane 50siątki i 40stki. Wszystko to przez niebywałą cenę ,,talerzy na owoce" - 50 groszy. 50 groszy za talerz? ,,Pani bier, mi się ostatnio mój połamał to ten będzie jak znalazł" - dobiega do moich uszu. Tak się akurat złożyło że na swoim nowym mieszkaniu nie mam jeszcze takiego talerzyka, a skoro widzę że ludzie biorą po 10 sztuk tych ,,talerzy na owoce" i lecą do kasy nie oglądając się za siebie, to czemu mam nie kupić chociaż jednego? W końcu to tylko 50 groszy. Przedzieram się przez tłum i biorę do ręki ten deficytowy już powoli towar... W przeciwieństwie do zaaferowanego tłumu obracam z każdej strony ten plastikoway talerz za 50gr, planując sobie jakież to owoce zakupię sobie w Stonce. Obracam talerz a na jego spodzie widzę...
.
.
.
...wizerunek psa i napis ,,Frisbee".
Kurwa. Jaki talerz na owoce? Przecież to FRISBEE.
Cóż. Owoce muszą jeszcze zaczekać na swoje ,,tu i teraz".
Mam nadzieję że wywołałam uśmiech na Twojej twarzy :) Miłego dnia :)
- 17:52:00
- 10 Comments