Testerzy cierpliwości
15:12:00Źródło : |
Katowice. 9.30. Przerwa między zajęciami. Idealnie ! Kasa jest? Jest. Pogoda za oknem dopisuje? Dopisuje. Jeszcze tylko sprawdzę czy moje obuwie i ubranie jest wystarczająco wygodne i mogę spokojnie ruszać na kosmetykowe łowy. Od razu uprzedzę wasze pytania - nie, nie jestem tapeciarą. Nie spędzam przed lustem połowy dnia, nie zostawiam ,,pieczątek" na bluzkach mojego ukochanego, po moim telefonie nie spływa fluid a moje białe ubrania nie mówią przechodniom jakiego koloru podkładu używam. Po prostu lubię zakupy i lubię o siebie dbać. Ot co.
Ostatnimi czasy, podczas moich zakupowych orgii, zaczęła razić mnie jedna rzecz. Mianowicie obserwuję jak w Rossmanie, Hebe czy innym kobiecym raju, bogate paniusie bądź starsze babki bez jakichkolwiek skrupułów wylewają na siebie tony perfum, szpachlują twarz fluidami, nakładają puder i stawiają na usta w kolorze ,,wybielonego odbytu". Już nie raz widziałam jak starsze Panie wylewały na siebie w drogeriach hektolitry perfum - od tych najtańszych aż po te najdroższe - nie robiąc sobie nic z kamer, ochroniarzy i obsługi. Nie powiem, podziwiałam je. Jestem osobą której nie wystarczy wypsikanie wybranym zapachem blotera (tego papierka na który psikamy perfumy), ponieważ często pomimo odczekania kilku sekund nadal czuję na nim wyłącznie alkohol. Wybrany perfum psikam więc na nadgarstek, a gdy już ,,brakuje mi ręki" - czasem i na ,,szczepionkę". Dzięki temu mogę upewnić się czy dany zapach mi się podoba i jest wart swojej ceny. No ale wracając do wypachnionych emerytek - ja w przeciwieństwie do nich boję się że nawet gdy testuję perfumy bo mam akurat na jakieś oko , to zaraz weźmie mnie ochrona bo nie używam ,,papierków" tylko jak wściekła funduję ,,oprysk" swoim nadgarstkom, podczas gdy babka obok mnie przed chwilą wylała na siebie flakon Chanel.
Bezczelność ludzka nie zna granic. To już nie pierwszy raz kiedy jestem świadkiem sytuacji w której zadbane kobiety, które nie są ani bezdomne, ani biedne, ani nawet nie są reprezentantkami klasy średniej, wchodzą do drogerii, malują się, psikają perfumami i opuszczają sklep jak gdyby nigdy nic. Niektóre z nich nawet nie próbują udawać że przyszły tu na zakupy. Ilość złota, drogich ubrań i innych detali świadczy o tym że mogą pozwolić sobie na zakup tego czy tamtego kosmetyku a tak?
Oczywiście to tylko wierzchołek góry lodowej. Jak wiecie niektóre perfumerie dają darmowe próbki by móc ,,oswoić się" z zapachem w zaciszu domowym i podjąć decyzję o jego ewentualnym zakupie. Nie raz zdarzały się przypadki gdy nowobogacka paniusia korzystając z takiej okazji prosiła o 10 próbek perfum. Są oczywiście jeszcze inne sytuacje - niektóre Panie przychodzą do drogerii z własnymi buteleczkami i ,,przepsikują" perfumy. Jeszcze inne, chyba najbardziej zdesperowane i odpychające, po zaaplikowaniu na usta pomadki ODGRYZAJĄ JĄ, wychodzą ze sklepu a następnie wypluwają ,,zdobycz" w chusteczkę. Tu warto nadmienić jeszcze gwiazdy reklamujące produkty ,,bo uczulajo". Oczywiście nikogo nie zdziwi fakt że w reklamowanym kosmetyku znajduje się najczęściej 5% zawartości oryginalnego produktu.
Nie wiem czy to tylko przypadłość naszego narodu, śmiem wątpić, ale tacy ludzie są po prostu, hmmm, obrzydliwi? To co wyprawiają w sklepach to najczęściej zwykła kradzież i testowanie cierpliwości pracowników, którzy o dziwo na takich ,,złodziei" nie zwracają uwagi a już na zwykłego człowieka który naprawdę ma zamiar coś kupić - patrzą spod byka.
Gdy obserwuję jakie osoby najczęściej decydują się na taki drogeryjny chwyt poniżej pasa, mam wrażenie że są ,,bogate" właśnie dzięki takim ,,oszczędnościom". Chyba niejedna kobieta chciałaby dobrze zarabiać i używać za darmo kosmetyków o wartości 1000zł. To już chyba styl życia tych osób. A przepraszam. Takie osoby nie mają ani stylu, ani szacunku, nie wspominając już o godności. Miłego dnia :)
A wy? Byliście kiedyś świadkami podobnej sytuacji?
19 komentarze
Przyznam, że słyszałam o takich osobach, jednak nie byłam świadkiem. Świadkiem testowania owszem, ale nie w takich sporych ilościach. Przyznam, że po tytule myślałam, że post będzie dotyczył ochroniarzy, a ochroniarze z drogerii zawsze działają mi na nerwy, bo się trochę dziwnie czuję robiąc zakupy, gdy oni są wszędzie - mowa tutaj o ochroniarzach z Rossmanna. Miłego dnia!
OdpowiedzUsuńhttp://kochamcieanonimowo.blogspot.com/
OO!! I to niejeden raz! Ludzie i to Ci zamożni zwłaszcza potrafią być obrzydliwi! Cfaniactwo ponad miarę! Zupełnie nie rozumiem takich zachwowań i zastanawiam się czy to takie typowo polskie..hym.
OdpowiedzUsuńNie wiedziałam, że takie coś w ogóle ma miejsce. Naprawdę obrzydliwa sprawa...
OdpowiedzUsuńNigdy nie widziałam czegoś takiego na moje szczęście! :D
http://kingakosciak.blogspot.com/
Też zauważam ten problem. Szczególnie na jakiejś dużej promocji, tu mam akurat na myśli -49% Rossmanna, a dokładniej tydzień na produkty do ust. Z takim syfem na półkach się nigdy nie spotkałam, aż odechciewa się cokolwiek kupić. Sama jak widzę, że nie ma testera to nie otworzę normalnego produktu, ale wiem, że są osoby które robią to bez wahania. O dziwo, gdy promocji brak to i półki ładnie wyglądają. Nie wiem jak jest w droższych drogeriach typu Sephora bo tam nie chodzę :)
OdpowiedzUsuńJa tylko raz w swoim życiu miałem taką sytuację, że byłem od rana na mieście a nie przewidziałem upalnej pogody. Po południu czekało mnie jeszcze towarzyskie spotkanie i w takiej sytuacji; przyznaję się otwarcie - sprawdziłem tester w drogerii, ale nie robię tego na co dzień :)
OdpowiedzUsuńNo cóż - jak będę świadkiem w czasie podróży, to dam znać!
OdpowiedzUsuńBezczelność ludzka nie zna granic - święte słowa!
OdpowiedzUsuńNiektórzy nie wiedzą co to umiar - testowanie testowaniem, ale zlewanie się perfumami jak wodą czy korzystanie ze wszystkiego co możliwe? Masakra, widziałam to już kilka razy, więc raczej nie polecę w dygresję, bo tego nawet się nie chce komentować...
OdpowiedzUsuńNiestety, niejeden raz spotkałam się z osobami, robiącymi w drogeriach niezwykle nieestetyczne i po prostu obrzydliwe rzeczy....
OdpowiedzUsuńooo masakra, nie myślałam, że aż tak
OdpowiedzUsuńkolor wybielonego odbytu? naprawdę jest coś takiego? :) obrazowe porównanie, mało nie oplułem sobie monitora. :)
OdpowiedzUsuńStrasznie tego nie lubię ;/ dlatego cieszę się, że w Szkocji gdzie mieszkam nie ma możliwości samemu dotykać kosmetyków, owszem pomalują Cię konsultantki, albo dostaniesz próbkę do domu.
OdpowiedzUsuńNie spotkałam się z takimi przypadkami.
OdpowiedzUsuńDobra lekcja na przyszłość :D
OdpowiedzUsuńPrzyznam szczerze, że nie byłam świadkiem takich sytuacji. Uważam za normalne testowanie perfum (w normalnej ilości czyt. jedno psiknięcie). Przecież każda skóra inaczej reaguje i zapach pachnie nieco inaczej u każdego. Szminki też nie wyobrażam sobie nie sprawdzić, bo znowu na każdych ustach wygląda inaczej, ale o odgryzaniu kawałka to ani nie słyszałam, ani nie widziałam. Ciekawe spostrzeżenia... :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam o takich akcjach na promocjach w Rossmannie. Łącznie z wyrywaniem sobie kosmetyków z rąk.
OdpowiedzUsuńFragment o szmince mnie rozbawił :) Masakra, że coś takiego się dzieje.
OdpowiedzUsuńhttp://instacopy.com.pl/
Niestety spotkałam się z takim zachowaniem kilkakrotnie i nie było to nic przyjemnego... osobiście od kilku lat przestrzegam zasad minimalizmu kosmetycznego i kupuje tylko wtedy gdy dany produkt się kończy lub skończył. W przeszłości miałam problem z impulsywnym zakupami ale minimalizm rozwiązał go całkowicie. Zdarza mi się zakupić coś w promocji ale są to zakupy przemyślane i zaplanowane - pozdrawiam serdecznie :)
OdpowiedzUsuńNa szczęście nigdy nie widziałam takiej akcji, ale ją nie chodzę do drogerii w dniu wyprzedaży - nigdy. ;) Szczerze mówiąc jestem trochę przerażona Twoim wpisem, choć z drugiej strony bardzo mi się podoba. Tylko prośba: ,,te perfumy“. Nie ma czegoś takiego jak ,,ten perfum“, to błąd. :)
OdpowiedzUsuń