Złota klatka - utracona wolność
16:03:00Zakochana kobieta może znieść wiele, często nie zauważając przy tym momentu w którym jej związek staje się w toksyczny. A może po prostu nie chce tego widzieć, łudząc się że jej partner w końcu się zmieni?
,,Złota Klatka" z zewnątrz może wydawać się idealna. On przystojny, inteligentny, bogaty. Ona przy nim rozkwita, ma wszystko czego zapragnie, dosłownie chwyciła Pana Boga za nogi. Tak to przynajmniej wyglada z zewnątrz. A jak to wygląda od środka? Na początku jest jak w bajce. Są wyznania miłości, kwiaty, kolacje, są obietnice wiecznej miłości. Są wspólne plany, godziny spędzane na wzajemnym wpatrywaniu się w siebie. Potem zaczyna się psuć. Szarą codzienność przerywają nieuzasadnione wybuchy zazdrości, podejrzliwość i dziwne zarzuty. Najgorsza jednak w tym wszystkim jest ta chora zazdrość. Zazdrość która wypala nas od środka i izoluje nas od świata.
Chyba większość z nas miała do czynienia z zaborczymi partnerami. Również ja. Było to co prawda dawno temu i na początku w ogóle nie widziałam tego że coś jest nie tak... Wszystko dotarło do mnie gdy zaczął zabierać mi wolność, która była dla mnie jak powietrze. Musiałam ją mieć by żyć. Gdy ktoś zamyka mnie w klatce, nawet złotej - czuję się źle. Jestem towarzyską osobą, potrzebuję, cholernie potrzebuję kontaktu z ludźmi i gdy tylko ktoś próbuje mi go ograniczyć, czuję że się duszę. Tak było w tym przypadku. Każde zdanie jakie wymieniłam z innym mężczyzną było złe. Było nie na miejscu. Pisanie z kolegą na Facebooku? Tak nie robią wierne i dobre dla swoich partnerów dziewczyny. Tak uważał on. Z czasem i ja zaczęłam tak myśleć. Czas mijał a ja miałam już tylko jego. Gdy związek się zakończył, zrozumiałam że nie mam już przyjaciół, koleżanek i kolegów. Musiałam ułożyć swoje życie na nowo. Nie było łatwo. Ale przypomniałam sobie że to ,,życie" ma jakieś kolory i może być pełne radości, że już nie jestem od nikogo uzależniona. A wtedy to wiele dla mnie znaczyło.
Wcześniej miałam znajomych, miałam przyjaciół, byłam w swoim żywiole. Wraz z upływem czasu okazało się że miałam też klatkę w której on próbował mnie zamknąć. W ostatniej chwili zorientowałam się co się dzieje. Postawiłam się. I wtedy się zaczęło - że wszystko psuję, nie da się ze mną być, że na za dużo sobie pozwalam. Ale te słowa nie miały już dla mnie znaczenia.
Największym błędem kobiet, ale też i mężczyzn (nie tylko Panowie są toksyczni, kobiety też) jest to że obwiniamy się za zachowania naszego partnera/partnerki. Pamiętam jak było u mnie. Za wszystko obwiniałam siebie. Ciągle myślałam że to JA robię coś nie tak. Że to ze mną jest coś nie w porządku. Codziennie czułam się winna tego że on jest zły bo np. się pomalowałam a mówił mi bym tego nie robiła. Dziś wiem że on chciał bym tak myślała.
Gdy ktoś się czepia że piszesz z kolegami, wysyła smsy co kilka minut gdy widzisz się z koleżankami - to nie jest normalne. Nie jest normalne również to gdy Twój partner w nienaturalny sposób zwraca Ci uwagę o makijaż mówiąc że używasz za dużo fluidu, że nie powinnaś zbyt mocno malować oczu, że mascara wystarczy. Pamiętam jak kiedyś kupiłam wino. Potem drugie. W końcu był weekend a innego alkoholu nie trawię. Zostałam wtedy zwyzywana od alkoholiczki bo w ciągu długiego weekendu wypiłam te dwie butelki wina.
Wcale nie jest ciężko się wyrwać. Wystarczy chcieć. Nieważne czy masz dzieci, czy jesteś sama. Dzieci będą patrzeć jak się męczysz i same będą nieszczęśliwe, a Ty patrząc na swoje pociechy będziesz się tylko obwiniać nakręcając to błędne koło. Nie będzie Ci łatwo stanąć na nogi ale z czasem zobaczysz że wolność i niezależność dodadzą Ci sił potrzebnych do działania. A każda błahostka, każda najmniejsza rzecz będzie Cię cieszyć bardziej niż kiedyś z perspektywy złotej klatki :)
7 komentarze
Sama jestem w toksycznym związku. To koszmar
OdpowiedzUsuńWalcz o siebie i zakończ ten związek. Nie marnuj życia.
UsuńMiałam taką sytuację, że sama robiłam się toksyczna dla wszystkich - ale bylo minęło i nie wróci! :)
OdpowiedzUsuńhttp://allegiant997.blogspot.com/2016/04/luzna-stylizacja.html
No proszę, jak podobne mamy swoje historie...;-) Zapraszam Cię na swoją stronę na FB "Rozwodniczka" :-)
OdpowiedzUsuńNa szczęście to było dawno i nieprawda :)
UsuńWłaśnie jestem w takiej sytuacji tylko że ja się właśnie spakowałam i wyprowadziłam, ale...... nadal go kocham.... Rozum każdego dnia walczy z sercem....
OdpowiedzUsuńCzasami uwikłamy się w trudną relację i nie wiemy zupełnie jak się z niej uwolnić. Wydaje się nam, że samemu będzie nam tylko gorzej czy nie możemy odejść z innych powodów. A może spotykamy się z narcyzem? Na https://azitylkokobieta.pl/kiedy-narcyz-odpuszcza-i-nie-wraca/ można dowiedzieć się więcej jak takie osobowości trwają w relacjach i jak łatwo je kończą.
OdpowiedzUsuń