Pałac w Jedlinie Zdrój
21:53:00Post o kompleksie parkowo-pałacowym w Jedlince miał powstać już w zeszłym roku, jednak życie postanowiło napisać inny scenariusz i nieco odwlec ten pomysł w czasie.
Na swoje usprawiedliwienie mogę napisać jedynie, że o pałacu pisałam w swojej pracy magisterskiej☺
W ubiegłym roku miałam przyjemność gościć w tym wspaniałym miejscu i mam nadzieję, że w niedługim czasie ponownie odwiedzę Jedlinkę.
Jedlina Zdrój to miejscowość położona pomiędzy pasem Gór Wałbrzyskich i Gór Sowich. Najstarsze wzmianki o niej pochodzą z XIII wieku, zaś sama nazwa wywodzi się od rosnących tu wówczas lasów jodłowych. W XVI wieku odkryto tu źródła wody mineralnej, zaś w XVIII uznano je za lecznicze. Dzięki temu w 1723 roku Jedlina stała się uzdrowiskiem. W XVIII i XIX wieku majątek Jedlinki był we władaniu kilku różnych właścicieli, aż do momentu gdy w 1861 roku dobra nabył Carl Krister, który dorobił się ogromnego majątku na produkcji porcelany. To właśnie niemu pałac zawdzięcza swoją dzisiejszą formę i klasycystyczny wygląd. Pod koniec lat 90-tych XIX wieku, pałac nabył rotmistrz kawalerii pruskiej - Gustaw Adolf Boheme. Po jego śmierci, majątek przejeli spadkobiercy, jednak nie nacieszyli się nim długo. Nacjonalizacja sprawiła, że w roku 1938 roku pieczę nad majątkiem przejmuje organizacja NSV, tworząc tu zaplecze sanitarne, na potrzeby przyszłej wojny.
Mimo bogatej (i burzliwej) przeszłości, dziś skupię się na historii Pałacu Jedlinka z czasów II wojny światowej, która jest związana z kompleksem Riese.
Od kwietnia 1944 miała tu swoją siedzibę organizacja TODT, prowadząca w Górach Sowich prace pod kryptonimem ,,Riese".
Prace nad Riese ruszyły na jesień 1943 roku. Budowę rozpoczęto pod kierownictwem specjalnie
utworzonej w tym celu spółki akcyjnej Schlesische Industriegemeinschaft AG (Spółka
Akcyjna Śląskiej Wspólnoty Przemysłowej), zaś w kwietniu 1944 roku nadzór nad
pracami przejęła organizacja TODT, która swoją nazwę zawdzięcza założycielowi
Fritzowi Todtowi - ówczesnemu budowniczemu Hitlera, którego po śmierci w 1942
roku, zastąpił Albert Speer. Obie z wymienionych spółek, posiadały swoje siedziby w
Jedlinie Zdroju.
W Tannhausen mieściła się również filia obozu Gross-Rosen, zaś na terenie
zespołu pałacowego znajdował się obóz jeniecki.
Filie obozu Gross-Rosen powstały głównie w 1944 roku, celem zatrudnienia więźniów w fabrykach i przy przedsięwzięciach górniczo-budowlanych. Na terenie Gór Sowich znajdowało się ponad 20 obozów, w których przebywali m.in. Polacy, Czesi, Żydzi, Rosjanie, Belgowie, Francuzi i Włosi. Jak podają niektóre źródła, w latach II wojny światowej, na terenie Gór Sowich przebywało około 38 000 - 40 000 więźniów, z czego większość z nich wynosząca około 23 000 osób, stanowiła więźniów pobliskiego obozu Gross-Rosen w Rogoźnicy, leżącego w odległości 50 kilometrów od kompleksu.
Ochronę rejonu objętego budową oraz ochronę obozów sprawowało SS oraz straż obozowa. Pieczę nad poszczególnymi obozami sprawowali lagerführerzy, pod których podlegali strażnicy i inni, niżsi rangą, funkcjonariusze obozowi. Strażnicy na bieżąco ,,dbali" o to, by żaden z więźniów nie poznał tajemnicy kompleksu Riese.
Więźniowie pracowali na powierzchni (budowa torowisk, dróg i rozładunek transportów) oraz pod ziemią (drążenie tuneli, szalowanie, etc.).
Prace zostały przerwane w maju 1945 roku.
Obecnie w pałacu oprócz pomieszczenia sztabowego Organizacji TODT, zobaczymy również pokój Carla Kristera czy salę Gustawa Bohema - ostatniego przedwojennego właściciela majątku. Nie chcę pisać tu więcej, z tego względu, że chciałabym Państwa zachęcić do odwiedzenia tego wspaniałego miejsca, przesiąkniętego historią.
Na ,,tyłach" pałacu możemy podziwiać odtworzony wagon pociągu specjalnego Adolfa Hitlera, ,,Amerika". To właśnie w tym wagonie zapadały najważniejsze decyzje dotyczące walk na wszystkich frontach II wojny światowej.
W skład kompleksu wchodzą :
- Hotel - powstały w 2011 roku.
- Pałac (Schloss Bad Charlottenbrunn)
- Hostel - na piętrze znajduje się Browar
Zespół pałacowo-hotelowy Jedlinka jest idealnym przykładem zagospodarowania turystycznego. Każdy znajdzie tu coś dla siebie i nie są to wyłącznie puste słowa. Nawet tak bardzo wybredna bestia jak ja dała się oczarować historii i atmosferze tego miejsca.
Oprócz cyklicznych wydarzeń kulturalnych, goście mogą zjeść tu pyszną pizzę (najlepszą w Polsce, a proszę mi uwierzyć, że w swoim życiu zjadłam mnóstwo pizzy), napić się Marcowej Damy bądź Czerwonego Barona. Zaś miłośnicy minionych wydarzeń mogą ,,dotknąć" historii wybierając się na spacer po pałacowych komnatach :)
1 komentarze
Rewelacja! Cudowne zdjęcia! :)
OdpowiedzUsuń