Miłość (n)a odległość.

20:00:00

Źródło : tumblr.com

,,O Boże, ja bym tak nie potrafiła, ja muszę mieć faceta przy sobie, cholera wie co on robi gdy na chwilę mnie przy nim nie ma”, ,,O rany, współczuję Ci, taki związek to nie związek”, ,,Ciekawe ile to wytrzyma” – za te i inne teksty zasadziłabym niektórym kopniaka w tyłek. Wypisałam tutaj chyba najczęstsze reakcje na fakt iż wasza połówka nie mieszka zaraz za płotem, ani po drugiej stronie ulicy, a co już najgorsze dla niektórych ludzi z waszego otoczenia – nie mieszka w tym samym mieście. W sumie to wszystko to tylko wierzchołek góry lodowej, a sam temat jest stary jak świat, co jednak nie zmienia faktu że wciąż jest na topie i że wciąż wzbudza niemałe emocje.
10,50,100,500km… Odległość to tylko liczba. Liczby nie robią żadnej różnicy. Taki związek na pewno nie jest łatwy, ale nie jest też trudny. Jak każdy potrzebuje silnych filarów takich jak – miłość, zaufanie, wierność i szczerość. Mówicie że związek na odległość jest gorszy od tego w którym dzieli was kilka kilometrów? Nie powiedziałabym. Ok, trzeba przyznać, jak w każdej sytuacji są plusy i minusy, ale nawet jeśli nasz partner mieszkałby obok nas to w tym przypadku także byśmy je znaleźli. W sumie ja sama mogę na ten temat wiele powiedzieć. W przypadku chłopaka ,,z sąsiedztwa” plusy są takie że w sumie na waszej drodze nie stoją żadne przeszkody w tym żebyście spotkali się za kilka minut, za chwilę czy nawet za sekundę. Trochę łatwiej jest wam zorganizować czas, często się widujecie. No właśnie. Czasem w niektórych związkach minusem jest ta częstotliwość. W moim przypadku częstotliwości towarzyszył zaborczy charakter związku – bo sprawowanie kontroli nie jest problemem gdy druga połówka mieszka niedaleko. Ale nie ma co się rozpisywać – wszystko zależy od związku, a sam związek zależy od relacji łączących dwoje ludzi. Wróćmy do naszego tematu – miłość na odległość. Nieważne ile dzieli nas kilometrów – tęsknota zawsze jest ta sama. Nieważne czy Twój chłopak mieszka 1000km stąd, a mój 100. Obie tęsknimy tak samo. Obie kochamy ich równie mocno. I obie cieszymy się tak samo gdy widzimy swoich mężczyzn bo długim czasie rozłąki. Mojego mężczyznę i mnie dzieli obecnie 50km. Niby nic ale czasem odczuwamy tą różnicę kilometrów. Jeśli ktoś jest ze Śląska, to mogłabym w dodatku zażartować że jest to miłość ponad podziałami bo mnie i mojego chłopaka dzieli Brynica, ale broń Boże nie jestem z Sosnowca J No ale dobrze, jak to się dzieje gdy kilometrów jest więcej? Np. 400? Zapytałam o to moją znajomą i w odpowiedzi usłyszałam- ,, Było ciężko, ale był telefon i skype.  Bywały miesiące kiedy widzieliśmy się przez 2 tygodnie, korzystając z wolnego czasu, ale bywało też tak że widywaliśmy się tylko 4 dni w miesiącu. Generalnie wszystko to kwestia uczucia i zaufania, aby radzić sobie z odległością. Natomiast nie ma piękniejszej chwili jak ta gdy widzicie się po dłuższym czasie, a ten czas spędzony razem pozwala wam przetrwać te kolejne tygodnie bez siebie aż do następnego spotkania”.

Jedną z rzeczy których nie lubię w związkach na odległość jest to że czasem, tak po prostu, nie mogę wieczorem przytulić swojego chłopaka. Ot tak. Bez powodu. W sumie wieczorami chyba każdy z nas zawsze odczuwa największą tęsknotę za swoją drugą połówką (imprezowicze też tylko w tym wypadku chodzi o tą drugą, drugą połówkę). Kolejną najgorszą rzeczą są sprzeczki. Ciężko czasem dogadać się na odległość, a o kłótnie nie jest trudno. W przypadku par które nie mieszkają od siebie o rzut beretem, jest z tym jeszcze trudniej. Sami wiecie jak ciężko załatwia się niektóre rzeczy przez telefon. A raczej wiecie że nie da się ich załatwić. A jeśli już się to w miarę uda to i tak efekt końcowy nie jest taki, jaki być powinien. Wtedy często zostają pewne niedopowiedzenia które trzeba ,,dopowiedzieć” przy najbliższym spotkaniu J

Podsumowując – w prawdziwej miłości nie liczą się liczby – ani te na rachunku ukochanych osób ani te na licznikach naszych samochodów ani na biletach podróżnych.  Moim zdaniem miłość na odległość uczy. Uczy cierpliwości i pokory. Miłość na odległość pozwala w wielu przypadkach kochać jeszcze bardziej i celebrować chwile z drugą połówką jak najlepiej się tylko da. Gdy w wakacje dzieliło mnie z Ukochanym 300km, bardziej doceniałam chwile spędzane z nim podczas odwiedzin, a sam jego widok ucieszył mnie 100 razy bardziej niż zwykle gdy to np. widujemy się codziennie. Ale jakby nie było – to czy związek na odległość przetrwa nie zależy od tych głupich cyferek. Zależy tylko od nas. Zależy od tego jak bardzo kochamy, jak bardzo chcemy i jak bardzo jesteśmy gotowi na poświęcenie. Wszystko jest w naszych rękach. Bez względu na dzielące nas kilometry.

P.S.

,, Z daleka od siebie, będziemy spoglądać w to samo niebo”.

You Might Also Like

0 komentarze