Gwarki 2016

14:04:00



Tegoroczne wakacje, które zresztą nadal trwają, były dla mnie czasem trudnych decyzji okraszonych ciągłymi nerwami a co za tym idzie - stresem. Każda okazja do tego by choć na chwilę zapomnieć o problemach i się ,,odchamić" była więc idealnym rozwiązaniem. Przelom sierpnia i września był więc pod tym względem szczególny. Jedną z okazji których po prostu grzech nie wykorzystać były 59. Gwarki w Tarnowskich Górach.


Jestem gorolem, nie ma co ukrywać. Co robię na Śląsku? Pielęgnuje uczucie. Uczucie ponad podziałami, z naciskiem na Brynicę. Musiałam nauczyć się co znaczy ,,hasiok", ,,klapsznita", ,,tepich" czy ,,haziel". Musiałam polubić roladę, kluski śląskie i modrą kapustę. I tak jak jeszcze kiedyś nienawidziłam Śląska, tak zrozumiałam że to nie tylko kopalnie, górnicy i węgiel. To także wspaniała tradycja, którą mam zaszczyt po części i na swój sposób pielęgnować.


Moja przygoda zaczęła się jakieś 3 lata temu i jakimś cudem dopiero w tym roku miałam okazję uczestniczyć w wydarzeniu jakim są niezaprzeczalnie Gwarki. Co to takiego? Może najpierw zacznę od wyjaśnienia słowa Gwarek - otóż niegdyś nazywano tak górników mających pozwolenie na wydobycie kruszcu (więcej o historii Tarnowskich Gór pisałam jakiś czas temu - klik). Same Gwarki jako wydarzenie, mają tradycję sięgającą 1957 roku gdy to odbyła się pierwsza edycja tej uroczystości. Jest to cykliczna impreza kulturalno - historyczna organizowana corocznie w Tarnowskich Górach, związana z tradycją wydobycia srebrnego kruszcu, a dokładniej nawiązująca do przywileju nadanego Tarnowskim Górom w 1599 roku.

Figura Gwarka znajdująca się przy zabytkowej kamienicy w Rynku
W tym roku Gwarki odbyły się w dniach 9 - 11 września. W piątek gwiazdą wieczoru był zespół Enej, zaś jego koncert poprzedził występ znakomitej kapeli Bartos Band i śpiewającego z nią Grzegorza Poloczka. W sobotę oprócz kabaretu Smile, występu grupy Beltaine, gwiazdą była córka Anny Jantar, jedna z najlepszych polskich wokalistek - Natalia Kukulska. W niedzielę zaś odbył się pochód upamiętniający historię miasta a przede wszystkim odwiedziny króla Jana III Sobieskiego, który w 1683 roku żegnał się tu ze swoją żoną Marysieńką, udając się z odsieczą wiedeńską.
Poniżej galeria zdjęć z 9 i 10 września :) Miłego oglądania :)
















W Internecie nie obyło się bez negatywnych komentarzy na temat doboru artystów do programu Gwarków. Uważam że każdy podczas tych 3 dni znalazł coś dla siebie nie zwracając uwagi na malkontentów.

A wam jak podobały się Gwarki? :) 

You Might Also Like

10 komentarze

  1. Musieć polubić rolade i kluski śląskie? Toż to czysta przyjemność!! ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Musieć polubić rolade i kluski śląskie? Toż to czysta przyjemność!! ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hejt będzie zawsze nie da się wszystkich zadowolić. Po za tym bardzo fajnie opisane
    http://blog.mpiserwis.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. Mieszkałam przez rok na Śląsku. Piękne czasy :D Nawet nauczyłam się lepić kluski, zawijać roladki i szatkować czerwoną kapustę. Pycha!
    https://lapetitepolonaise.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Malkontenci zawsze się znajdą, najlepiej unikać takich jak ognia. Fajne fotki ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nigdy nie słyszałam o tej imprezie ;) Ja ze Śląskiem mam co nieco wspólnego - moje miasto to niby historyczna małopolska, więc więcej tradycji z tamtych stron, z drugiej strony to obecne woj. śląskie, no i studiuję w Katowicach ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja też gorolka, choć na Śląsku już ponad 10 lat mieszkam (kluski i roladę uwielbiam :P).
    Akurat w porze Gwarków do tej pory nigdy mnie nie było namiejscu, w tym roku pierwszy raz się z nimi zetknęłam osobiście. Zetknięcie polegało na tym, że nie udało mi się dotrzeć nad jezioro, bo autobus stanął na przedmieściach i dowiedzieliśmy się, że przez dwie godziny centrum miasta będzie zamknięte, bo Gwarki... awrrr!
    Jak już przeorganizowałam sobie cały dzień i nad jezioro w końcu pojechałam późnym popołudniem, to wracając zahaczyliśmy o te słynne Gwarki, żeby zobaczyć, o co tyle hałasu. I cóż - rozmach imprezy jest imponujący, ale mnie przeciskanie się przez tłum między stoiskami zmęczyło już po 10 minutach. Ja jednak nie znoszę masowych imprez.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Toż to już nie gorolka ino hanyska! :) Wyprawa nad jezioro? Wyczuwam Chechło? :) A co do Gwarków - święto wspaniałe ale te tłoki zniechęcają. Do stoisk nie da sie podejść, za piwem stoi się 15minut a ludzie z ziemniakami na patyku tylko czekają żeby Cie dźgnąć :D

      Usuń
    2. Chechło, Chechło, zdecydowanie najbardziej przeze mnie wypływane jezioro w Polsce :)

      Usuń
  8. No proszę, do naszego Żywca też na lokalne święto, jakim jest coroczne pobijanie rekordu w gotowaniu kwaśnicy, zapraszają Enej :) Fajnie, że pielęgnowane są takie lokalne tradycje, może kiedyś uda mi się wpaść na Gwarki!

    OdpowiedzUsuń