Dorosłym być...

19:47:00

Źródło : pixabay.com
Będąc małym brzdącem nie mogłam się doczekać momentu, gdy będę dorosła i będę mogła sama o sobie decydować, a mama nie będzie mi krzyczeć za uchem, że czegoś mi nie wolno. Pamiętam jak stojąc z nią przy lustrze, gdy ta nakładała makijaż i czesała swoje kruczoczarne włosy, chciałam być taka jak ona - piękna, szczupła, ładnie ubrana i chciałam umieć tak ładnie się malować. Ile razy jako pięcio-, sześciolatka, podkradałam jej biżuterię, kosmetyki i szpilki rozmiaru 40, naśladując te wszystkie dorosłe kobiety, które mnie otaczały i które widywałam na srebrnym ekranie. Przecież bycie dorosłym ma same plusy! Dorośli mają pieniądze, ładne ubrania, super samochody i nie muszą słuchać się innych dorosłych!

Życie bardzo szybko pokazało mi jak bardzo się myliłam.

Gdzieś w swoim życiu ominęłam ten moment, w którym odpowiedzialność za moje życie nagle przeniosła się na mnie, zwalniając tym samym z tego obowiązku moich bliskich.

A ja przecież nie chcę być jeszcze dorosła...

Wielu młodych ludzi próbuje na wiele sposobów przedłużyć swoje beztroskie życie. Rok przerwy po szkole średniej, licencjat, kolejny rok przerwy, studia magisterskie...  Byle do 30-tki. W pewnym momencie niektórzy z nas zdają sobie sprawę, że bycie jak Van Wilder, nie jest wcale głupią opcją. Bo prawdziwe życie, choć kusi, po pewnym czasie budzi przerażenie i strach przed odpowiedzialnością. Najgorsze w tym wszystkim nie są wzloty, upadki, konieczność wstawania przed 7 i praca na etacie. Najgorsze jest podejmowanie decyzji. Może nie tyle dobrych, co tych które będą niosły za sobą jak najmniej bolesnych konsekwencji. A o to czasami cholernie trudno.

Każdy z nas dokonuje własnych wyborów i to one definiują to kim jesteśmy.

Plusy dorosłości są takie, że w dorosłym życiu nikt nie zmusza Cię do picia wódki i palenia papierosów. Presja społeczna w dorosłym życiu powoli słabnie i nikt nie patrzy z podejrzeniem na to, że nie pijesz. Kolejnym plusem jest to, że nie musisz słuchać się innych dorosłych (niestety nie dotyczy to przełożonych). Innym jest zdolność do posiadania większych pieniędzy - za dzieciaka niewiele można było wskórać za kieszonkowe i drobne pieniądze zarobione przy pracy dorywczej. I tak dalej...

Skąd więc ten cały strach przed dorosłością?

To proste. Strach przed dorosłością, jest spowodowany przez społeczeństwo, które stale czegoś od nas wymaga, wyskakując jak Filip z konopi z coraz to nowszymi prawidłami. ,,Bo wiesz, dorośli MUSZĄ być poważni, MUSZĄ pracować na pełen etat i MUSZĄ rezygnować z wielu rzeczy, bo takie jest ŻYCIE". Ciągle tylko słyszymy co musimy, czego nam nie wolno i z czym musimy się pogodzić, chcąc być dorośli. Ludzie są do tego stopnia chciwi, że nie chcą pozwolić nam żyć, tak jak chcemy.

A wuja!

Nic nie musimy. Każdy z nas ma prawo decydować o sobie. Każdy z nas MOŻE, a nie MUSI. Ostatnio rozmawiałam z jedną kobietą z którą pracuje. Dziś ma około 60 lat i opowiada mi jak za komuny były pieniądze, ale nie można było nic za nie kupić, dlatego ludzie się bawili. ,,Co mieliśmy robić? Miałam pieniądze, a sklepy świeciły pustkami. Dlatego się bawiliśmy. Dziś przy tych możliwościach poszłabym na studia - zawsze chciałam zostać nauczycielką... Tu miałam pracować tylko przez chwilę... Ta chwila trwa już ponad 30 lat". Ta sama kobieta powiedziała mi, że dzisiaj młodzi nie muszą spędzić życia w jednym zakładzie pracy, nie muszą rezygnować z siebie i mogą spełniać marzenia. A że innym to nie pasuje? To nie jest ich życie i nie mają prawa mówić nam co mamy robić.

Naprawdę bardzo zyskujemy, gdy nie patrzymy na siebie z perspektywy innych.

Zdaję sobie sprawę, że wielu ludzi patrzy dziwnie na takie osoby jak ja czy niektórzy moi znajomi. Nie, nie jesteśmy żadnymi recydywistami. My po prostu nie chcemy stać się niewolnikami dorosłego życia. Nie chcemy zatracić w sobie tej cząstki dziecka, która w nas tkwi. Chcemy trochę pracować, trochę żyć, mieć czas na wydawanie ciężko zarobionych pieniędzy. Chcemy czerpać z życia przyjemność i cieszyć się z tych, wydawać by się mogło, błahych rzeczy - z promieni słońca, ciepłego piasku, pięknych zachodów, padającego śniegu. Nie chcę słyszeć, że nie powinnam tego, czy tamtego. Że czegoś mi nie wypada. To moje życie i chce je przeżyć po swojemu. Niektórzy ludzie, sami zrezygnowali z ,,życia", stając się niewolnikami własnego ciała. ,,Nie będę się wygłupiać, co ludzie powiedzą", ,,Nie pójdę do kina na bajkę, przecież jestem dorosły, jeszcze spotkam znajomych i będą się ze mnie śmiać", ,,Karuzela? Autodrom? Wata cukrowa? To dobre dla dzieci moich kumpli". To musi być naprawdę trudne, stawiać sobie ograniczenia, bojąc się, że patrzy na nas Duży Brat i tylko czeka na nasze ,,dziecinne" potknięcie.

Po części ciągle nie jestem dorosła i nie boję się do tego przyznać.

Dziś wiem, że nie chcę być jak mama. Nie chcę kończyć z ,,dziecinnością", tłamsząc w sobie cząstkę dziecka, która we mnie pozostała. Nie chcę szybko dorosnąć, nie chcę już, teraz, natychmiast zakładać rodziny, budować domu, brać ślubu - bo ktoś tego chce. Może gdybym urodziła się w innych czasach było by inaczej. Dziś życie daje nam wiele możliwości. Świat stoi przed nami otworem - możemy podróżować za grosze, ciągle podnosić swoje kwalifikacje, etc. Nie musimy pracować 40 lat w jednym zakładzie i tłamsić swoich marzeń ani rezygnować z siebie. Jeśli mamy ochotę iść przez miasto i nucić ulubioną piosenkę to nic nie stoi na przeszkodzie. Jeśli chcemy nosić kolorowe bluzy i sportowe buty to nikt nam tego nie zabroni. Jeśli chcemy oglądać ,,Gdzie jest Nemo", grać w Simsy, GTA, śmiać się i wygłupiać to po prostu to róbmy :)

Jeszcze przyjdzie pora na płaszcz na watolinie i pudrowe garsonki z różańcem w komplecie. I to wszystko oczywiście owiane perfumą Pani Walewskiej ;)






You Might Also Like

1 komentarze

  1. Też za dzieciaka chciałam być dorosła jak mama, a teraz z chęcią cofnęłabym się do czasów dzieciństwa:)

    OdpowiedzUsuń