Szał zakupów...

17:07:00

Bieda i bezrobocie? Kryzys ekonomiczny? Ja się pytam GDZIE?! Na Śląsku na pewno nikt o tych rzeczach nie słyszał. Zakorkowane drogi, rozwścieczone dzieciaki z pianą w ustach, awanturujące się mohery, zalatani ludzie… 11 listopada? Tak ! Święto? Tak! Ale skąd te tłumy w sklepach już od 9 listopada… Otóż 11 listopada sklepy są nieczynne. Apokalypsa…




Parkingi przepełnione samochodami, tłumy, kolejki i awantury – to może oznaczać tylko jedno. Że zbliża się dzień wolny. Dzień w którym sklepy są zamknięte. Dla niektórych wiadomość o tym jest jak wyrok śmierci.Chociaż markety będą zamknięte tylko przez jeden dzień, to dziś przeżywają prawdziwe oblężenie. Zresztą to samo działo się 30 i 31 października. Ludzie widząc kartki na hipermarketach informujące o tym smutnym fakcie, wpatrują się w nie niczym w 95 tez Lutra. Koszyki wypełnione po brzegi i chyba przygotowane na nadchodzącą apokalipsę Zombie wręcz mnie śmieszą. To samo z tymi wszystkimi biegającymi wściekle po sklepie ludźmi. Wracając dzisiaj z uczelni do domu, postanowiłam wstąpić jeszcze do marketu po kilka niezbędnych mi do życia artykułów spożywczych (czytaj - jedzenie które na pewno nie pójdzie w cycki). Musiałam się nieźle wyróżniać z tymi 5 rzeczami bo czułam na sobie wzrok tych wszystkich ludzi mówiący ,,TYLKO TYLE?!" ,,JUTRO JEST PRZECIEŻ WOLNE" ,,JAK ONA PRZEŻYJE". Eh. Niestety tak jest zawsze, gdy zbliża się chociażby jeden dzień wolny. Także wszystko jest kwestią przyzwyczajenia albo zaakceptowania tego dziwnego stanu rzeczy.

JEDEN DZIEŃ. DOSŁOWNIE – TYLKO jeden dzień. Jak zwykle szał zaczyna się już pod koniec października. Wiadomo 1 listopada. Potem 11. A potem święta. Właśnie już od końca października miałam problem z przedostaniem się do osiedlowej biedronki na moim zadupiu ponieważ auta zajmowały 99% przestrzeni po której zwykle się poruszam. Gdy już dotarłam do sklepu uświadomiłam sobie że nie ma już ani jednego koszyka z którego mogłabym skorzystać. Ponadto większość półek świeciła pustkami. Dobrze chociaż że Ptasie Mleczko jeszcze na mnie czekało.


Najgorzej będzie w grudniu, najbardziej 23 grudnia i 24-tego gdy to wszyscy będą biegać za zapomnianymi dzień wcześniej składnikami. Co do świąt - już od 2 listopada w sklepach czuć zapach mandarynek, z witryn wystają mikołaje, choinki, a w witrynach sklepów z bielizną stoją seksowne (manekinowe) Panie Mikołajowe w czerwonych stringach wyglądających spod halki. Brakuje jeszcze tej jednej z najbardziej rozczulających oznak świąt. Chodzi o zagubionych mężczyzn z listą zakupów od żon, z telefonem w ręce i zatroskanym głosem pytającym - ,,Kochanie, maxi czy night?" :)


You Might Also Like

0 komentarze