Walić konwenanse, czyli kobieta a pierwszy krok

19:44:00


,,Zwariowałaś?! Jak kobieta może zrobić pierwszy krok? Już chyba zupełnie postradałaś zmysły" - tak zareagowały niektóre moje koleżanki na wiadomość o tym że... to ja zdobyłam swojego faceta.


Napalone samice tylko czekają na pierwszą, lepszą okazję by dorwać jakiegokolwiek samca który spłodzi im dom, zbuduje drzewo czy coś w ten deseń. Dlaczego więc ja miałam zwlekać? Miałam pozwolić na to by inna zwinęła mi mój obiekt westchnień sprzed nosa? W żadnym wypadku.

Mamy XXI wiek. Równouprawnienie. Tzn. tak mogłoby się wydawać. Zazwyczaj wiele kobiet stosuje je po prostu tam gdzie im wygodnie. Równouprawnienie na ogół kończy się gdy trzeba wnieść szafę na 5 piętro lub zapłacić za siebie w restauracji. Tak samo zresztą dzieje się w przypadku pierwszego kroku o którym dziś chcę wam napisać :)

Przyznaję. Zrobienie pierwszego kroku nie należy do najłatwiejszych. Nieważne czy jest się kobietą czy mężczyzną. Potrzeba do tego trochę odwagi, sprytu, pewności siebie no i uroku osobistego. Ale jeśli stawka w grze jest wysoka to dlaczego mamy o nią nie zawalczyć?

Dlaczego postanowiłam napisać ten post? Bo nie rozumiem dziewczyn. Dziewczyn które płaczą że ktoś im zwinął chłopaka sprzed nosa, że czekają i czekają ,,a ten baran dalej nic nie robi". Właśnie tego nie rozumiem. Jeżeli na kimś mi zależy to nie czekam aż on zrobi pierwszy krok tylko sama przystępuję do działania, nie patrząc na konsekwencje. Nie zastanawiam się tygodniami jak do niego zagadać w obawie przed tym że w międzyczasie on sobie kogoś znajdzie (bo np. nie wie o moim istnieniu albo ja sama nie dałam mu żadnych sygnałów wskazujących na zainteresowanie jego osobą). W końcu jestem kobietą i zawsze biorę to co mi się należy (a przynajmniej to co mi się wydaje że mi się należy). Szczerze? Wkurzają mnie księżniczki które mówią że ,,mają godność i nie będą się poniżać wykonując pierwszy krok". Sądzicie że tylko facet może go wykonać, ba, że się wam to od nich należy? Pierwszy krok w wykonaniu kobiety to nie żadna ujma na honorze. Nie w naszym społeczeństwie.

Jeśli jesteś kobietą i to czytasz to od razu odpowiem na nurtujące Cię (jak mniemam) pytanie - Co jeśli dostanę kosza/ośmieszę się. Odpowiedź jest prosta - a ile razy w życiu TY spławiłaś jakiegoś faceta? No właśnie. Pomyśl sobie ile tysięcy facetów dziennie zostaje wepchniętych do frienzdonu. Kto nie próbuje ten nie zyskuje.

Gdybym ja miała zacząć myśleć o tym czy się opłaca, czy mnie nie odrzuci, czy nie wyjdę na idiotkę, czy w ogóle mu się podobam, czy mnie nie wyśmieje, itp. to straciłabym conajmniej dwa miesiące na myślenie, kolejne trzy na jakiekowiek działania taktyczne a na końcu pewnie i tak bym się poddała. Później przyszedłby żal i przemyślenia w stylu ,,co by było gdyby". A tego już bym nie zniosła.

Kiedyś, nie pamiętam niestety gdzie, przewinął mi się przed oczami komentarz pewnego chłopaka, treści mniej więcej takiej ,,Czemu to ja mam robić pierwszy krok? Od tego przecież są laski". Nie wiedziałam czy zemdleć, je*nąć się w czoło czy znaleźć tego idiotę po IP. Ale w sumie słyszałam kiedyś o czymś takim jak ,,selekcja naturalna" po czym odetchnęłam z ulgą.

,,Wypada, czy nie wypada". W obliczu szansy na wielką miłość to akurat nie jest największy problem. W moim życiu miłosnym to z reguły faceci wychodzili z inicjatywą. No i nie wyszło z tego nic dobrego. Ok, nie powiem że moment w którym przystojny facet prosi Cię o numer telefonu nie jest miły. Jest. I to bardzo. Ale dlaczego seksowna, miła i inteligentna kobieta, taka jak Ty czy ja, miałaby nie poprosić o numer faceta do którego robi maślane oczy? Jakby powiedział Stevie Wonder - nie widzę przeszkód. Gdy jakiś czas temu spotkałam na swojej drodze mężczyznę moich marzeń to nie zastanawiałam się ani przez chwilę nad tym czy dziewczynie wypada zrobić pierwszy krok. Wtedy to się nie liczyło. Najważniejsze w tamtym momencie było poznanie go, spędzenie z nim czasu. I takim oto sposobem, kilka dni później, zaproponowałam mu pierwsze spotkanie. Potem już wszystko samo się potoczyło :)

Jeśli mogę Ci coś poradzić - zamiast czekać na oklaski i unosić się honorem, schowaj go i weź sprawy w swoje ręce. Wychodząc z inicjatywą nic nie tracisz, a zyskać możesz bardzo wiele.



You Might Also Like

19 komentarze

  1. Bardzo mi się podoba takie konkretne podejście, tym bardziej, że pomiędzy "dawaniem sygnałów" a męską percepcją to jest z reguły Kanion Kolorado ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zakochałam się w tym porównaniu ! Naprawdę. I zgadzam się z nim w 100% :)

      Usuń
  2. Dzięki za ten tekst! Serio! Mam mega uśmiech na twarzy, bo wiem, że ktoś tam (właśnie TY) myśli tak samo jak ja!
    Mam tylko zastrzeżenie co do równouprawnienia, bo on nie dotyczy wnoszenia szafy na 5piętro, a dotyczy kwestii finansowych związanych z pracą, ale nie o tym mowa.
    Wiesz co mnie jeszcze wnerwia? Jak dziewczyny tkwią w beznadziejnych związkach i marudzą jak to im źle, bo on kwiatów nie przynosi, albo nie sprząta, albo spotyka się z innymi "koleżankami". Krew szatańska mnie zalewa.
    Halo laski! Obudźmy się i nie tkwijmy w nudnych, do niczego nie prowadzących związkach. Jesteś młode, a nawet jeśli mam już te lata na karku, to tym bardziej- jesteśmy doświadczone. Jedno jest życie więc je wykorzystajmy do samego końca.
    http://miedzyokladkami.blog.pl~
    ~Zakochana Mona

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo cieszy mnie Twój komentarz :) Podpisuję się pod nim obiema rękami!

      Usuń
  3. Według mnie nie każda kobieta, która sama zdobędzie mężczyznę, musi być od razu szmatą. Zależy, jak do tego sie zabierze. Jeśli tylko poluje na każdego napotkanego faceta, to dla mnie jest szmata.
    Pozdrawiam i zapraszam do mnie: http://www.szeptyduszy.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeej naprawdę cudowny post i zgadzam się z Tobą, że pierwszy krok może zrobić dziewczyna! Właśnie sama kilka dni temu wzięłam sprawy w swoje ręce i jak na razie idzie dobrze :)

    OdpowiedzUsuń
  5. W zupełności się z Tobą zgadzam, super napisane. Czasem trzeba wziąć sprawy w swoje ręce..
    obserwuję
    La-karolla.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziewczyna może zrobić pierwszy krok i nie powinno to robić różnicy niestety niektórzy ludzie dziwnie to odbierają
    Pozdrawiam
    Love-styl.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Myślę też, że to impuls, kwestia jednej chwili 'albo to zrobię, albo on pójdzie z inną'. Właśnie ta myśl nie pozwoliła mi przejść obok mojego obecnego chłopaka obojętnie. Pierwszy raz to ja postanowiłam podejść na imprezie i zaprosić do tańca, potem wszystko samo się potoczyło podobnie jak u Ciebie. A teraz jest nam razem wspaniale :) Czasem musi wystąpić ten jeden bodziec, później już z górki. Świetny post kochana, na pewno niektórym da to co napisałaś do myślenia.
    Całuję :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Też uważam, że nie ma sensu czekać. Trzeba działać :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. Zgadzam się w pełni :)
    Ja zrobiłam pierwszy krok do mojego mężczyzny i nie żałuję :)
    Żyje nam się razem bardzo wyśmienicie :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niech takie komentarze będą motywacją dla innych :* ! :)

      Usuń
  10. Idealnym podsumowaniem wydaje się ten filmik: https://www.facebook.com/WyjdzPrzedSzereg/videos

    OdpowiedzUsuń
  11. racja, racja, racja; przyjdzie inna, zakręci się wokół "naszego obiektu westchnień", jak to ładnie ujęłaś i już ich nie ma, i łzy, i płacz; po co? należy działać! :D

    zapraszam http://dezmansowaaa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Na szczęście mam to już za sobą - takie rozkminy, ale fakt, na pewnym etapie życia są one niezwykle istotne. Też jestem za tym, abym się nie bać zrobić pierwszego kroku. To tyle samo kosztuje, co drugą stronę, a czasami stracić można więcej, jak się będzie tylko czekało.

    OdpowiedzUsuń
  13. Super tekst! Zdecydowanie się zgadzam! ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. I bardzo dobrze! If you want something, go for it! :)

    OdpowiedzUsuń