Zakopane - relacja z wyjazdu

20:52:00

Witojcie !
Dziś post specjalny - obiecana relacja z wyjazdu do Zakopanego. Mam nadzieję że ten wpis się wam spodoba i wywoła na waszych twarzach uśmiech. Dla mnie i moich znajomych będzie on z pewnością swego rodzaju pamiątką z naszej wyprawy :)

Zakopane niektórym kojarzy się tylko i wyłącznie z Krupówkami i cenami z kosmosu (za niedługo do skojarzeń dołączy także galeria handlowa miesząca się przy najsłynniejszym deptaku południowej Polski). Ja sama aż do zeszłego roku nigdy tu nie byłam, na szczeście wszystko zmieniło się w wakacje gdy postanowiłam się tu przeprowadzić na jakiś czas. W ciągu prawie 3 miesięcy zwiedziłam miasto, okolicę i poznałam nasze wspaniałe góry. W górskich widokach zakochałam się do tego stopnia że postanowiłam że w najbliższej przyszłości pokażę moim znajomym choć cząstkę tego co sama zdążyłam zobaczyć.

Studenci w natarciu
I po co tu ta galeria...
Fasada Galerii Handlowej na Krupówkach

Prawie Mediolan
Jak już wiecie studiuję turystykę. Oni też. Jesteśmy w jednej grupie. Mamy od 21 do 24 lat, różne zainteresowania i jeszcze bardziej różne charaktery. Do tej pory nasza integracja ograniczała się do wychodzenia na piwo po zajęciach. Wspólny wyjazd w góry wydawał się więc idealnym pomysłem. Postanowiliśmy że jeden marcowy weekend spędzimy właśnie na Podhalu. Padło na 11 - 13 marca. Termin był idealny ze względu na posezonowe ceny, mniej zatłoczone szlaki i ulice oraz mniej napięty grafik zajęć związany ze studiami.

Zdecydowaliśmy się na pensjonat ,,Na Ubocy" w Poroninie ze względu na wysoki standard oferowany przez obiekt i to za niską cenę oraz z uwagi na świetną lokalizację. Zarezerwowaliśmy apartament i sąsiadujący z nim pokój 3-osobowy. Do naszej dyspozycji był ponadto bilard, piłkarzyki i sala góralska w której codziennie jedliśmy obiady.

Nasz apartament

Nasza sypialnia :) Niech was nie przeraża widok za oknem - pensjonat się powiększa :)
Cudowna, prawda? :)
11 marca, punktualnie o 10:00 spotkaliśmy się w Krakowie gdzie czekał już na nas autokar do Zakopanego, a dokładniej do Poronina. Dwie godziny spędzone w autobusie zleciały nam bardzo szybko. Nie obyło się oczywiście bez wygłupów i bez postojów z racji płynów zalegających w pęcherzu. Drogę do pensjonatu wiodącą pod górę postanowiliśmy pokonać pieszo. Bo niby który student za przejechanie busem 2km zapłaci 4zł? No właśnie.


Obiad, zakwaterowanie, niezdecydowanie co do wyboru pokoju, halne wiatry w korytarzu wywłowane wcześniej wspomnianym posiłkiem i można jechać do centrum Zakopanego. Pierwszym celem na naszej trasie były oczywiście Krupówki. Z racji tego że tyłki nam trochę przemarzły, część z nas zdecydowała się na grzane wino. 3zł za mały kieliszek grzańca to jeszcze nie zbrodnia, jeśli taki ,,mały wariat" skutecznie nas rozgrzeje, co wydaje się być idealnym ratunkiem w chłodne dni. Po tym soku z gumijagód ja i dwóch moich współtowarzyszy zdecydowaliśmy się na spacer pod Gubałówkę w celu zakupienia miejscowego specjału. Mowa oczywiście o oscypkach. Zastanawiacie się dlaczego właśnie pod Gubałówkę skoro oscypki są wszędzie na wyciągnięcie ręki? Otóż te na Krupówkach czy w okolicach na dworca nie różnią się niczym oprócz ceny. No i pod Gubałówką z reguły sprzedawcy nie żałują pysznej żurawiny :) Po drobnych zakupach nadszedł czas na te duże... A jako że Zakopane jest szczodrze obdarzone w sklepy Jeronimo Martins, to nasza ósemka czym prędzej powędrowała do Biedronki. Nasze czerwone koszyki zasuwały po markecie niczym bolidy po torze w Monte Carlo. Z półek znikały chleby tostowe (bo kolega wziął sandłiczer), sery (wyżywilibyśmy nimi pół kontynentu azjatyckiego), śledzie, jogurty i picie. Mowa oczywiście o sokach. Artykuły monopolowe dostarczyły nam Delikatesy Centrum i sklepy Gama. Z torbami pełnymi zakupów wyruszyliśmy w stronę dworca autobusowego. Wieczór spędziliśmy na pogawędkach (czyt. darciu ryja do 1 w nocy), kulturalnym spożywaniu alkoholu i grze w bilard/uno/o papier.



Można by rzec że nasze pokoje były jak sklep monopolowy - otwarte 24/h i gwarne jak centrum handlowe przed świętami. A i momentami powietrze miało zapach nasłonecznionych kartoflisk południowej małopolski.

Studencki stół na bogato :)
Wiele ludzi ma tak, że pierwsza noc w nowym miejscu często wiąże się u nich z brakiem snu. Część naszej paczki właśnie tak miała. Nie zniechęciło nas to jednak do podniesienia naszych piątkowych jeszcze zwłok z łóżka, wybrania się do Kuźnic i odwiedzenia Tatrzańskiego Parku Narodowego. Za cel obraliśmy sobie Halę Gąsienicową (o której, już w weekend, pojawi się osobny wpis). Warunki były trudne, samo podejście trochę mnie przerosło w wyniku czego będąc już prawie na finiszu, musiałam zrezygnować. Na szczęście dwóch moich kolegów się nie poddało :) Po powrocie z Kuźnic, czworo z nas wybrało się na podbój Wielkiej Krokwi :)
Cudowny Tatrzański Park Narodowy

W zimę każde wyjście w góry wiąże się z ryzykiem
W górach nie ma żartów. Chwila nieuwagi może skończyć się tragicznie.


Do pensjonatu wróciliśmy późnym popołudniem. Chwilka odpoczynku, ciepły posiłek i każdy z nas czuł się jak nowonarodzony. Sobotni wieczór postanowiliśmy uczcić ,,pożegnalną" potańcówką w apartamencie. Był szwedzki stół (w wersji studenckiej), muzyka, bilard i toasty - ,,za nas, za wyjazd, za studia". Imprezę uświetnił taneczny występ męskiej części publiczności - było erotycznie, zmysłowo i wesoło. Nawet fakt iż skończył nam się alkohol i byliśmy skazani na najgorsze (3 piwa Redds), nie zepsuł nam zabawy. Rano, po tej prywatce, budziły nas głośne oddechy sąsiadów zza ściany, płatki śniegu roztrzaskujące się o ziemię i głośno stąpające po ścianie pająki. Na śniadanie nie zabrakło znienawidzonych przez nas tostów i herbaty bez cytryny (dla mnie to tragedia!). Przed wyjazdem zdążyliśmy jeszcze rozegrać kilka partyjek w bilarda :) Bo jak wiecie, wszystko co dobre szybko się kończy :)



Podsumowując :

Deficytowym towarem podczas całego wyjazdu był zdecydowanie papier toaletowy. Dwie dodatkowe rolki papieru które przyniosłam po wyczerpaniu zapasów, rozeszły się jak świeże bułeczki (a może nawet i szybciej). Jeden z moich kolegów podczas postoju w Krakowie (mowa o drodze powrotnej) powiedział mi że brak papieru wywołał u niego taką traumę, że gdy zobaczył całą rolkę w toalecie na dworcu to aż musiał jej dotknąć gdyż nie mógł uwierzyć w swoje szczęście, a może bardziej w to że jego weekendowe marzenia się zmaterializowały.

W naszej ósemce był jeden abstynent. Dzięki niemu jakiekolwiek braki w pamięci moich współtowarzyszy, były uzupełniane.

Muzeum Tatrzańskie przy Krupówkach
Sobota była dla mnie bardzo wzruszająca. Płakałam, cholernie płakałam. Dlaczego? Wyciągnięta na Wielką Krokiew odważyłam się na przejazd kolejką wiodącą na skocznię. Z moim lękiem wysokości był to niesamowity wyczyn. W drodze ,,powrotnej", zestresowana upuściłam jedną ze skórzanych rękawiczek które dostałam chwilę wcześniej by nie odmrozić sobie rąk (nie były moje !)... Przez chwilę myślałam żeby zeskoczyć z kolejki, 200m w dół. A potem płakałam, płakałam i przepraszałam za nieuwagę i łajzowatość. Eh. Aż teraz mi się chce płakać.


Tosty - piątek popołudniu, piątek wieczorem, sobota w nocy, sobota rano, sobota wieczorem, niedziela rano... Jeśli w ciągu najbliższego miesiąca ktoś zaproponuje mi tosty w formie śniadania/obiadu/przekąski/kolacji to zabiję. Pozostała siódemka też.

Kto bogatemu zabroni. Wstawiam to zdjęcie z przymrużonym okiem bo nie mogę patrzeć na tosty.
Autobusy - rozkłady są, busy są, przewoźnicy są. Nie zmienia to jednak faktu że za każdym razem gdy staliśmy na jakimkolwiek przystanku oczekując na busa, czekaliśmy na niego 40minut. Gdy w sobotę minęły nas 2,3,4,8 busy to przy 9-tym który się zatrzymał zaczęłam zastanawiać się nad owacjami na stojąco i flaszką dla kierowcy. Dzięki Bogu nasze województwo śląskie ma doskonale rozwiniętą sieć komunikacyjną ! :)

Poszukiwania zaginionej Warki, japonek z kiścią winogron, zabawa w komornika o 1 w nocy (tj. pukanie do drzwi i wku*wianie domowników), podjadanie z koryta sąsiada (w teorii każdy w lodówce miał swoją półkę, w praktyce PRZEPRASZAM KAMIL AGATA MICHAŁ), nieudane zakupy w postaci nadprogramowych ilości chleba, ketchupu i sera, zatrzaśnięcie się kolegi w komnacie tajemnic to tylko część naszej weekendowej historii :)

Dziękuję wam za te wspaniałe 3 dni i z niecierpliwością czekam na powtórkę :)


Tyle zostało ze śnieżnych tuneli pod Wielką Krokwią :)
Z Zakopanego wróciliśmy niewyspani, biedniejsi ale szczęśliwi i bogaci w nowe doświadczenia. Jedynym minusem całego pobytu była jego długość. Weekend to stanowczo za krótko :) Do następnego razu ! :)


You Might Also Like

24 komentarze

  1. Oj dawno nie byłam - fajna recenzja - dużo się pozmieniało :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Mnie Zakopane do siebie nie przekonuje, byłam tam ostatnio 3 lata temu i niestety to co utkwiło mi w pamięci to wysypujące się śmieci z koszy na Krupówkach. Pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zakwaterowanie cudne! Zdjęcia również, chętnie wybrałabym się do Zakopanego ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Z wpisu wnioskuję, że weekend się udał. :)
    W Zakopanem byłam dawno temu, z wycieczką szkolną. Ale tych widoków nie zapomnę i mam nadzieję, że wkrótce sobie je odświeżę na żywo. Tęskno mi za górami, chociaż kondycję to mam teraz tak fatalną, że prawdopodobnie w drodze nad Morskie Oko bym musiała często przerwy robić. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Zakopane piekne miasto! ja za nie dlugo jade do Krakowa juz nie moge się doczekać oderwac się od monotonii :3


    http://allegiant997.blogspot.com/2016/03/spontaniczne-zycie.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Zakwaterowanie bajeczne! Piękne widoki, wspaniała przygoda! Zazdroszczę wczasów :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Uwielbiam Zakopane, ale nie to zatłoczone w długie weekendy, ale to puste, poza sezonem. Niepowtarzalny klimat.

    OdpowiedzUsuń
  8. Muszę chyba w końcu dać się namówić mężowi na wyjazd w góry, bo zdjęcia super. Pozdrawiam i zapraszam do nas http://siostrydajarade.blogspot.com/2016/03/sciereczki-uniwersalne-na-rolce-stella.html

    OdpowiedzUsuń
  9. Przepięknie jest w Zakopanym, szkoda że nigdy tam nie byłam, a po twoich zdjęciach i opisie, widzę że naprawdę warto!
    Nawet nie wiedziałam że jest tam tak pięknie i klimatycznie. Świetny post! :)

    OdpowiedzUsuń
  10. swietny post! wnętrze domku czarujące :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Mega super post! Cudowne zdjęcia ja do Zakopanego jeżdzę co rok i zawsze wspominam te wspaniałe widoki :) Fajny blog! http://glessfashion.blogspot.com/2016/03/choies.html

    OdpowiedzUsuń
  12. Ale mnie dawno w Zakopanem nie było :) Też mam lęk wysokości, nie wiem czy bym się tak po dobroci zapakował do kolejki ;) A nasze góry są piękne, warto, po prostu warto je odwiedzać i się cieszyć przyrodą i widokami.

    OdpowiedzUsuń
  13. Ostatnimi czasy bywałam w Zakopanem raz na rok. Ciągle była plucha :/

    OdpowiedzUsuń
  14. Fajna wycieczka. Mnie góry trochę przerażają, bo mam straszny lęk wysokości, ale lubię na nie patrzeć ;).

    OdpowiedzUsuń
  15. Pięknie tam, chociaż widzę, że pogoda chyba dość trudna na taką wyprawę. Świetnie urządzona kwatera. Też ciągnie mnie ostatnio w góry. Cieszę się że weekend się udał :)

    OdpowiedzUsuń
  16. W góry wybieramy się co roku na minimum 2 dni. Zakopane lubię lecz nie w sezonach. Poniekąd nawet trochę mnie nudzi, ale to chyba przez to, że niedaleko mam rodzinę i jako berbeć bywałam tam co roku przez całe dwa miesiące.

    OdpowiedzUsuń
  17. Ach te Zakopane mnie jakoś nie pociąga... za to góry owszem ;) jeszcze nie byłam w Tatrach, ale niedługo się wybieram. Nie rozumiem dlaczego ludzie z dużych miast jadą do mnijeszego by odwiedzic te same sklepy... ta galeria mnie przerasta... ale rozumiem biznes, klienci- nasze pany ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Świetne zdjęcia :) Bardzo dobrze i interesująco napisane.
    La-karolla.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  19. Super post! Ja również jestem zakochana w naszych polskich górach :D
    świetny wygląd bloga !!

    zapraszam --> http://izkaelo.blogspot.com/2016/03/room-tour-inspiration.html

    OdpowiedzUsuń
  20. WAŻNA RADA ! Nigdy nie kupujemy oscypków pod Gubałówką ! Po prostu nie są to oscypki, są one robione z krowiego mleka najgorszej jakości. W ostateczności na Krupówkach, ale i tak najlepiej w chatkach baców. Łatwo jest się zatruć. Czasem warto zapłacić 3 zł więcej a zjeść "oryginał"; odsuń skąpstwo na bok, bo studenckim budżetem tego nie nazwę - nawet w tym trzeba mieć umiar

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdaję sobie z tego sprawę, ponieważ mieszkałam w Zakopanem :) Wiem z czego robi się większość oscypków. Mimo wszystko nie mogłam sobie odmówić zakupu kilku z nich :) W lato mam zamiar wybrać się do bacówki i tam zakupić prawdziwe oscypki z owczego sera, który uwielbiam :)

      Usuń
  21. Świetny post!
    Również studiuję turystykę (jestem na pierwszy roku) i podróżowanie to moja OGROMNA pasja. W Zakopanem byłam już kilkakrotnie. Ogólnie uwielbiam polskie nasze góry, jednak nie przemawiają one do mnie jakoś mega mega wielce. Ja raczej jestem nastawiona na zwiedzanie świata i poznawanie nieznanego, często nieosiągalnego. Zaliczyłam trochę miejsc: Izrael, Egipt, Tunezję, Chorwację, Włochy i inne kraje. W wakacje lecę na praktyki do Grecji na Kretę na 3 miesiące (od września do października) więc też liczę na kolejną niesamowitą przygodę, a za miesiąc na majówkę wybieram się na stopa do Paryża :D
    Jeśli jestem zainteresowana zapraszam do siebie na bloga - jest co prawda nowy, ale wlaśnie o mojej pasji do wyjazdów i przygód.
    Mam nadzieję, że ten blog zachęci niejedną młodą osobę do oderwania się na chwilę od ery internetu i komputerów, budząc chęć poznawania świata i zapracowania na niesamowite wspomnienia:)
    http://bedziesz-miedzy-gwiazdami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  22. Ja w tym roku także planuje się wybrać do Zakopanego. Już nawet mam zarezerwowany nocleg w świetnej lokalizacji w tych kwaterach https://www.noclegi-zakopane.biz/ . Musze wam powiedzieć, że nigdy nie udało mi się chyba znalexć lepszego miejsca na nocleg w tym mieście. Polecam wam sprawdzić ich oferte ponieważ na prawdę warto

    OdpowiedzUsuń
  23. Bardzo ciekawie to zostało opisane. Będę tu zaglądać.

    OdpowiedzUsuń