Moje ŁZS, czyli jak po 2 latach z dnia na dzień odstawiłam sterydy

18:58:00


O tym jak zaczęła się moja przygoda z ŁZS pisałam już poprzednio -> klik. A zaczęła się niewinnie. Najpierw choroba ,,zajęła" moją głowę a kilka lat później - twarz. Informacja o ŁZS, o tym że tak naprawdę nie ma na to lekarstwa i że może być jeszcze gorzej, zrujnowała mój świat. Bowiem niezależnie od tego czy jest się kobietą czy mężczyzną - wygląd jest ważny. Nie powiecie przecież że widok zadbanej kobiety nie cieszy mężczyzn? Ani że czerwone plamy na twarzy, z łuszczącą się skórą nie rzucają się w oczy? No właśnie.
Mija kolejny rok odkąd walczę z ŁZS. W sumie ta prawdziwa walka zaczęła się niedawno. Do tej pory moja skóra miewała lepsze bądź gorsze dni, jednak od października te gorsze zaczęły zyskiwać przewagę. Zazwyczaj tak mam, że wraz z nadejściem jesieni nastaje też moja gehenna.

Każdego ranka oglądając czerwone, łuszczące się plamy na mojej buzi, czułam jak spada moja i tak już niska samoocena. Nie pomagały mi kremy, nie pomagała dieta (nie była aż tak restrykcyjna jak powinna była być, ale myślałam że wdrożenie zdrowych nawyków da chociaż minimalne efekty), nie pomagały specjalne kosmetyki do skóry z ŁZS. Nie chciałam po raz kolejny nakładać na buzię maści sterydowej, która pomagała natychmiast ale była najgorszą z możliwych opcji. Po wielu przepłakanych tygodniach, zdecydowałam się na drastyczny krok. Po dwóch latach stosowania maści sterydowej postanowiłam nagle ją odstawić... Ktoś kto cierpi na ŁZS i inne choroby leczone sterydami wie jak reaguje przyzwyczajona do nich skóra. Mogłabym wrzucić tu zdjęcia swojej twarzy ale niestety takich nie posiadam bo cykanie sobie fotek w moim stanie było wtedy ostatnią rzeczą o jakiej mogłam pomyśleć. Myślałam że nie może być gorzej, a jednak było. Przez około miesiąc - dwa. Nie było mowy o jakimkolwiek makijażu dzięki któremu wyglądałabym jak człowiek. Skóra bolała, swędziała, piekła. Żeby jakoś ,,poratować" moją twarz próbowałam ją nawilżać kremem nawilżającym Cetaphil. Stosowałam go 3-4 razy dziennie, smarując zmienione chorobowo miejsca. Skóra potraktowana tonami tego kremu zdawała się powoli regenerować. Przy okazji po raz setny strałam się ograniczyć węglowodany (co dziś mi kompletnie nie wychodzi) i produkty wysoko przetworzone, które tylko nasilają ŁZS. Po ok. 2 tygodniach na noc nakładałam grubą warstwę kremu Nivea i jakoś powoli wracałam do siebie. Z czasem starałam się ograniczyć Cetaphil - używałam go tylko raz dziennie.

Dużą rolę odegrała tu też moja Pani Doktor i tabletki które mi przepisała. W tym miejscu muszę zaznaczyć, że znalezienie odpowiedniego dermatologa to naprawdę duży kłopot. Wiele z nich nie wie co z nami robić, przepisują nam leki o których dopiero co dowiedzieli się od przedstawicieli firm farmaceutycznych. Niektórzy zaś w ogóle nie rozpoznają choroby bądź rozpoznają ją za późno. No ale wracając do tematu - dermatolog przepisała mi nowe tabletki które pomogły mi w walce z ŁZS. Uprzedziła mnie jednak, że dają tylko chwilowe efekty ale przy diecie, odpowiednim trybie życia i wyrzuceniu/wyparzeniu rzeczy takich jak grzebienie, spinki, wsuwki, etc., nie będę musiała w ogóle stosować leków do ŁZS. Tym ,,cudownym" lekiem był IPOZUMAX. Jest dosyć nowy, wszedł na rynek ok. 2015 roku jeśli się nie mylę. Po wykorzystaniu 28 tabletek, wyrzuciłam stare ,,przybory" do włosów, wygotowałam ręczniki do ciała a do twarzy kupiłam zupełnie nowe. Uważałam na to co jem. Przez pół roku nie musiałam się martwić plamami na buzi czy łuszczącą się skórą na głowie. Włosy wydawały się być odżywione i zauważyłam że zaczęły szybciej rosnąć. Niektórym z was pół roku może wydawać się śmieszne, ja za to od dawna nie byłam tak szczęśliwa. W końcu mogłam normalnie się umalować bądź wyjść na ulicę bez ani odrobiny makijażu. Zaś jedynym używanym przeze mnie kremem był tylko i wyłącznie krem Nivea :) Magia :)

Dziś, po roku wróciłam do tych tabletek. Od czasu do czasu ratuję się też maścią Pimafucort. Nie chcę jednak od nowa uzależnić od niej swojej skóry. Czy jestem na diecie? Bardzo z tym ciężko, każdego dnia obiecuję sobie że nie zjem nic słodkiego czy tłustego, a wychodzi jak zawsze :)

Post nie ma na celu reklamy, to tylko moja subiektywna opinia. Pamiętam że gdy zaczynałam przygodę z tabletkami Ipozumax, w Internecie było na ich temat mało opinii, żeby nie powiedzieć że nie było ich wcale. Uważam więc, że mój post może dla iektórych okazać się przydatny :)

You Might Also Like

2 komentarze

  1. Bardzo interesujący post, nie miałam pojęcia o tych sprawach

    OdpowiedzUsuń
  2. Z tego blogu jestem bardzo zadowolony bo są bardzo ciekawie informacje. Na pewno na tym blogu zostanie.

    OdpowiedzUsuń